wtorek, 19 czerwca 2012

Short notice

Kilka wrazen z pierwszego spaceru:

- smietniki w metrze wygladaja jak naczynia na swiecona wode - szare i polkoliste wystaja z murow

- tutaj jest Euro! Jest ogladane i jest przezywane. Mojej przechadzce towarzyszyl wciaz szum stadionu wydobywajacy sie z telewizorow wlaczonych w KAZDEJ otwartej knajpie

- informacja dla wszystkich, ktorzy radzili mi wyjmowac z walizy cieple ciuchy - tutaj jest ZIMNO! 20 stopni, ale wieje zimny wiatr i trzeslam sie jak osika, wiec Betty - welniana chusta sie przyda ;)))


Spacer byl krotki, poszlam nad wode, wielki Praca de Comercio, czyli Plac handlowy, ktory jest olbrzymi, a stwarza wrazenie pustego, nawet, gdy jest na nim wielu ludzi. W knajpach nad woda serwuja prawie wylacznie ryby, ktore mozna ogladac wystawione w witrynach (surowe) albo smazace sie na ruszcie. Ryby sa rzucone byle jak na okna i byle jak na ruszt. Generalnie tu jest zgrzebnie i mam wrazenie, ze to, co brzydkie, staje sie tu piekne zarazem. Odrapane sciany, drzwi, schody, stare, miedziane przedmioty, odpadajace, lamiace sie kafelki wydaja sie piekne, bo sa prawdziwe. Nie udaja. Jestem stara i dobrze mi z tym, mowi Lisbona. Nie wstydzi sie. 
To jest fajne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz